środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 2

**Violetta-dwa tygodnie później**
Drogi pamiętniku,
minęły już dwa tygodnie,odkąd znam Fran,Cami,Lu,Naty,Maxiego,Diego,Leona,Broudeya,Tomasa,Andresa oraz Braco.A!I dostałam się do Studia 21 wraz z Marco,a Olga  zajmuje się małą.Na razie nikt nie wie,że mam córkę i wolałabym by tak zostało.Ale co chcemy to nie zawsze się dostaje:(Bardzo się boje,że gdy dowiedzą się,że mam Martinę oraz zostałam zgw...wykorzystana(wolę to słowo)znienawidzą mnie i zostawią.Muszę kończyć.Napiszę później.
-Marco mogę?-zapukałam do drzwi brata.
-Jasne siostra.Ej!Co jest?
-Boję się,że mnie znienawidzą.Powinnam im powiedzieć o Martinie.
-Vilu,na pewno Cię nie znienawidzą.Uwierz mi.A jakby co to ja zawsze,ale to ZAWSZE będę z Tobą.Zerwe wtedy z nimi kontakt.
-Co?!Marco nie możesz!?Jesteś z Fran.Nie.Nie,nie mogłabym.
**Następny dzień-sobota**
Wstałam dopiero o 9.54.Co?Sobota,to sobota,ale musiałam nakarmić małą.Postanowiłam się ubrać(ten po prawej strony zestaw) i pójść do jej pokoju.Malutka leżała w łóżeczku z otwartymi zielonymi oczkami.Jej usteczka utworzyły się coś na kształt uśmiechu.Ona tak szybko rośnie.Gdy nakarmiłam Tinę,zeszłam na dół by zjeść śniadanie.
-Olgo?Gdzie jest mój braciszek?
-Poszedł do Resto by się spotkać z Fran i jakąś tam Waszą paczką.A poszedł sam,bo nie chciał Cię budzić-powiedziała po czym podała mi naleśniki z czekoladą.Mniaamm...Kiedy skończyłam zjeść poszłam na górę do swojego pokoju.Spojrzałam na komórkę,by zobaczyć która jest godzina.Miałam jedną nieodebraną wiadomość,od nieznanego numeru.
"Przyjdź do parku o 12.45,koło Resto Bandu.Musimy koniecznie porozmawiać.Nic Ci nie zrobię,ale muszę koniecznie się z Tobą spotkać.Nicolas."
Wszystkie wspomnienia mi powróciły,o których zdążyłam zapomnieć.Postanowiłam pójść i sprawdzić co ON ode mnie chce.
-Wychodzę!
-Gdzie córeczko?
-Yyy...Do Resto?Tak do Resto-powiedziałam po czym szybko umknęłam.Miałam jeszcze 10 minut do spotkania z Nicolasem.
**Marco**
Rozmawialiśmy z całą naszą paczką,gdy zadzwonił do mnie telefon.Tata.Oto taki widniał napis na mojej komórce.Natychmiast odebrałem.
-Coś się stało tato?
-Przyszła już do Ciebie Violetta?
-Nie.A miała?
-Wyszła jakieś 10 minut temu.Mówiła,że idzie do Ciebie.
-Ale jak to?!-teraz krzyknąłem,a przyjaciele którzy dotychczas się śmiali przerwali na widok mojej przerażonej miny.Wstałem natychmiast i podszedłem do okna by sprawdzić czy może jeszcze nie idzie.Jest!
-Jest!Taro widzę ją.Spokojnie,jeszcze po prostu nie doszła-powiedziałem po czym się rozłączyłem.Telefon schowałem i obserwowałem moją siostrę.Wyglądała jakby na kogoś czekała.Po chwili podszedł do niej ten...Ten...Skurwiel!!!Ten skurwiel,który ją zgwałcił!
**Viola-w tym samym czasie**
-Co ode mnie chciałeś Nicolas?
-Chciałem Cię zobaczyć oraz małą.Jak ona wygląda?Chciałbym też móc ją odwiedzać.
-Nie masz takiego prawa!
-Jestem jej ojcem!
**Marco-jeszcze w Resto**
-Zabije gnojka!-krzyknąłem po czym wyszedłem z baru,a za mną paczka.Gdy byłem coraz bliżej słyszałem ich rozmowę.
-Ojcem,którego nie ma wpisanego.Oraz Ojcem,który mnie zgwałcił!-w tym momencie nasi przyjaciele się zatrzymali.Gdy Skurwiel ich dojrzał,a w tym mnie spłoszył się.
-Pogadamy kiedy indziej.
-Spieprzaj stąd Skurwielu!!!
Po wszystkim wziąłem Vilu w ramiona.
-Wiedzą,prawda?
-Usłyszeli.Trzeba im  powiedzieć wszystko.
-Dobrze,ale...W domu.
-Słuchajcie wszyscy.Chodźmy do domu.Tam Wam wszystko powiemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz